Dzisiejsza opowieść miała traktować o moim pradziadku Edmundzie Weymanie, będzie, ale nie tylko. Pamiętacie, gdy zastanawiałem się kim naprawdę jestem? Jak to jest z tym moim byciem Gdynianinem? Otóż Edmund urodził się w Recklinghausen w Niemczech 17.11.1900 r. Jego córka, a moja babcia, w Divion we Francji. Ale zacznijmy od początku. Przez bardzo długi czas, jedyne co wiedziałem o Edmundzie, to dwie skrajne daty. Urodzenia, którą już znacie i śmierci 29.05.1944 roku. Jego grób znajduje się na cmentarzu w miejscowości Fulda(Niemcy), a umarł, jeśli wierzyć rodzinnym legendom, w obozie jenieckim – prawdopodobnie Rothenburg/Fulda.
Niewiele, prawda? A przecież to mój pradziadek. Dodatkowo, znałem przecież jego żonę, prababcię Martę. Tylko, że jak już nie raz to wspominałem i pewnie jeszcze nie raz wspomnę, byłem zbyt młody, by się takimi rzeczami interesować…
Stan taki trwał przez kilka lat mojej przygody z genealogią, aż któregoś dnia postanowiłem, że nie ma co dalej dreptać w miejscu i razem z bratem ruszyliśmy do archiwum. Z perspektywy czasu nie mogę pojąć, czemu tak długo z tym zwlekałem, ale co się stało, to się…
W archiwum okazało się, że posiadają karty meldunkowe z przedwojennej Gdyni. Jedną z pierwszych rzeczy jaką zrobiliśmy, było odnalezienie karty Edmunda i Marty. Na szczęście zachowała się i pozwoliła na odkrycie kilku kolejnych szczegółów z życia moich przodków.
1. Karta meldunkowa rodziny Weymann.
Po pierwsze, dowiedziałem się, że rodzicami Edmunda byli Franciszek i Marianna Taciak. Po drugie, że pradziadek do Gdyni przybył z Francji 30.10.1934 r. i po trzecie, że akt zgonu Edmunda jest możliwy do odnalezienia w USC w Gdyni pod nr 47/47. Niestety od tego czasu minęło już kilka lat, a aktu zgonu nie odnaleziono… Data przybycia do Gdyni także okaże się nieprzypadkowa, ale wtedy jeszcze o tym nie wiedziałem.
Uzbrojony w nowe dane rozpocząłem ponowne żmudne poszukiwania. Napisałem nawet do ITS Bad Arolsen. Niestety bez skutku. Nic nie odnaleźli, a i w internecie nie znalazłem zbyt wiele w tym temacie. Owszem odnalazłem Mariannę Taciak, której mężem był Franciszek Weymann, ba odnalazłem całe opracowanie na temat rodziny Taciak, dzięki któremu cofnąłem się w czasie do końca XVII wieku. Franciszek Weymann stanowił jednak barierę nie do przebycia.
2. Marianna Taciak (pierwsza z lewej) z rodzicami i rodzeństwem.
Aż w końcu, któregoś dnia, podczas kolejnej z wielu prób odnalezienia czegokolwiek, natrafiłem na jakimś francuskim forum na wpis, z którego zrozumiałem dwa słowa: Franz Weymann. Stwierdziłem, że warto spróbować. Jako, że po francusku mówię i piszę równie biegle jak w języku starożytnych Sumerów, postanowiłem, że spróbuję skontaktować się po angielsku. Metoda okazała się słuszna, bo odpowiedź otrzymałem. Niestety po francusku. Pierwsze co przyszło mi do głowy, to wrzucenie treści wiadomości w tłumacza gogle. Nie dało to zbyt wiele, ale wywnioskowałem, że Franz to mój Franciszek i że piszę z kimś, kto jest jego potomkiem.
Było to dla mnie niesamowite przeżycie, do tej pory (choć nie wiem właściwie dlaczego) byłem przekonany, że Edmund nie miał rodzeństwa. Byłem zdesperowany, by wymyślić jakąś lepszą drogę komunikacji, aby móc chłonąć jak najwięcej przekazu. Po wielu próbach wpadłem na pomysł tak genialny w swej prostocie, że aż dziw bierze, że zajęło mi to aż tyle czasu. Wiadomość, którą otrzymałem przetłumaczyłem sobie na angielski, a nie polski. Okazało się, że w tym przypadku wszystko staje się jasne. Od tej pory stosuję ten sposób nie tylko do korespondencji z moją francuska rodziną, ale także do kontaktów w języku niemieckim. Piszę treść po angielsku i „koduję” ją w odpowiednim języku. Nie jest to może piękne, czy poetyckie, ale skuteczne.
Dzięki tej jednej wiadomości na forum odnalazłem całą gałąź rodziny zamieszkującej we Francji, okazało się bowiem, że mój pradziadek miał jeszcze 10-cioro rodzeństwa. Cała rodzina okazała się bardzo pomocna w moich poszukiwaniach, za co chciałbym im gorąco podziękować i przez co tekst ten zmieni się, w opowieść o rodzinie Weymann, od obecnie znanych mi początków. Posłuchajcie zatem:
Cała historia rozpoczyna się gdzieś na przełomie XVIII i XIX wieku, kiedy to gdzieś w okolicach Grodziska Wielkopolskiego na świat przychodzi Józef Weymann, choć historia nazwiska sięga o wiele dalej, w głąb średniowiecza, do niemieckiego weinman, czy angielskiego winemann. Oznacza ono, ni mniej ni więcej, tylko osobę uprawiającą winorośl, czy też produkującą, bądź sprzedającą wino. Jak wspomniałem, jest ono datowane dość wcześnie, szczególnie w zachodniej Europie, ale także i Skandynawii. Co osoby o tym nazwisku robiły pod Poznaniem? Prawdopodobnie byli to osadnicy holenderscy, ale pewności co do tego jeszcze nie mam. Z początku byli to ewangelicy, a kto i kiedy po raz pierwszy przeszedł na katolicyzm, też pozostaje jeszcze do odkrycia.
3. Index aktu małżeństwa Józefa i Weroniki.
Wnioskując z wieku podanego przy jego ślubie, mówimy tu prawdopodobnie o okolicach roku 1797. Gdzie dokładnie urodził się Józef? Nie wiem, nie mam niestety dostępu do aktu małżeństwa nr 10/1823 z Opalenicy, a Archiwum Archidiecezjalne w Poznaniu jeszcze się do mnie nie odezwało. W indeksie małżeństw ze strony Poznań Projekt Józef widnieje tam już jako wdowiec. Jego druga żona to Weronika Obst, także 26 letnia. Nazwisko Obst często występuje w księgach parafii ewangelickich. Dodatkowo spotykamy zarówno Józefa jak i Weronikę jako światków w ewangelickich aktach chrztu z lat 1825, 1829, 1830 i 1834.
Jedynym znanym mi potomkiem tej pary jest Laurentius (Wawrzyniec) Weymann, urodzony około roku 1831, niestety także nie wiem gdzie. Wawrzyniec żeni się według aktu nr 1/1862 Opalenica z Karoliną Joks (Jaugsch), której rodzice to Johann Gottlieb Boguslaus i Anna Apollonia Specht. Imiona ojca także mogą sugerować wcześniejsze pochodzenie ewangelickie.
4. Index aktu małżeństwa Wawrzyna i Karoliny.
Na pierwszy ślad sugerujący miejsce zamieszkania moich przodków natrafiamy w 1865 roku, a konkretnie 2 maja, kiedy to we wsi Kurowo przychodzi na świat mała Apollonia, córka Wawrzyna i Karoliny. Niecałe 10 lat później, bo 27 sierpnia 1874 roku mieszkają już jednak we wsi Dobra, w której na świat przychodzi Franciszek, o którym już tu wcześniej wspominałem.
5. Akt urodzenia Franciszka 1874 rok.
Starsza siostra Franciszka pozostaje w okolicy miejsca urodzenia i jak możemy dowiedzieć się z aktu nr 9/1889 z miejscowości Dakowy Mokre, bierze ślub z Tomaszem Dolatą. Ich syn Michał Dolata urodzony 5 września 1896 we wsi Dobra brał udział w dniach od 1 stycznia do końca lutego 1919 roku w walkach pod Zbąszyniem, Stefanowem, Perzynami, Nowa Wsią i Grójcem w Powstaniu Wielkopolskim. W powstaniu tym udział brali także dwaj szwagrowie Franciszka, Jan i Czesław Taciak.
6. Wielkopolski Krzyż Powstańczy.
Sam Franciszek emigruje zaś do Niemiec, konkretnie do Nadrenii Północnej Westfalii, gdzie pracuje jako górnik. Emigranci przybyli na te tereny tworzyli równoległe społeczeństwo do społeczności niemieckiej. Gros migrantów pochodziło z terenów wiejskich, byli głównie katolikami. Tworzyli dziesiątki organizacji o charakterze zawodowym, społecznym, kulturalnym, politycznym i religijnym. Dokładna data emigracji nie jest mi znana, ale wiadomo, że 19 stycznia 1900 roku bierze ślub z Marianną Taciak w Recklinghausen w Niemczech.
7. Akt małżeństwa Franciszka i Marianny z 1900 roku.
Już pod koniec tego roku rodzi się Edmund, najstarszy z rodzeństwa. Potem, aż do 1918 rodzą się kolejno: Franciszek, Feliks, Stefan, Helena, Marianna, Ludwika, Antonina, Józef, Władysława i Ludwik. Wszyscy w Recklinghausen. Franciszek niezmiennie pracuje jako górnik.
8. Edmund, Franciszek, Feliks, Stefan i mała Helena w Recklinghausen.
Po I Wojnie Światowej emigranci wracali do nowo powstałego państwa polskiego, niektórzy jednak emigrowali do północno-francuskich i belgijskich zagłębi węglowych. Franciszek wybrał Francję. Dokładna data przybycia do Francji nie jest znana, ale musiało to być pomiędzy 22 sierpnia 1918 –kiedy to jeszcze w Recklinghausen urodził się Ludwik, a 24 października 1925 – gdy już w Divion ślub biorą Edmund i Marta.
9. Rodzina Weymann w pełnym składzie.
Emigranci przybywający do Francji tworzą bardzo zżyte i zorganizowane społeczności. Zakładają liczne związki i stowarzyszenia o charakterze społecznym, religijnym, kulturalnym, czy też sportowym. Rodzina Weymann bierze czynny udział w tych przedsięwzięciach. Franciszek dalej jest górnikiem, prócz niego, na takim samym etacie zatrudniony jest mój pradziadek Edmund. Po pracy zaś przychodzi czas na inne projekty. Franciszek – a pewnie i jego synowie – działa aktywnie w Stowarzyszeniu Strzelców im. Stefan Batorego. Stowarzyszenie TIR Batory działa do dnia dzisiejszego, nie udało mi się jednakże nawiązać kontaktu z tą instytucją.
10. Stowarzyszenie Strzelców im. Stefana Batorego - Franciszek (w centrum) z opaską.
W 1925 roku powstaje Klub Sportowy Olimpia, który zrzesza, jak ponad 30 innych z tego regionu, tylko polskich zawodników. Pozostaje on także pod egidą PZPN. Od początku działa w nim Feliks Weymann.
11. Feliks - tu jako arbiter.
Także w 1925, a konkretnie 24 października, w Divion ślub biorą moi pradziadkowie Marta Szczerbowska oraz Edmund Weymann.
12. Ślub Edmunda i Marty - Divion 1925.
Później kolejno związki małżeńskie zawierają bracia i siostry Edmunda. Na kilku z nich, jak na przykład na ślubie Marianny Weymann z Raymondem Paul, lub Louisy Weymann z Józefem Marciniakiem moi pradziadkowie są jeszcze obecni.
13. Ślub Louisy - Edmund z Martą pierwsi z prawej w górnym rzędzie.
W 1934 roku Edmund wraz z rodziną zostają wydaleni z Francji. Nie jestem jeszcze pewien, czy miało to związek z tym, że Edmund udzielał się w stowarzyszeniach socjalistycznych, czy też związane było z faktem, że od tego roku do 1936 ponad 20000 Polaków zostało wydalonych do swojej ojczyzny. Jaka by nie była tego przyczyna, faktem jest, że Edmund z Martą i 3 dzieci meldują się w październiku 1934 roku w Gdyni. Z początku mieszkają na ulicy Kurpiowskiej 17, a od 1 września 1936 na ul. Wrocławskiej 49. Gdzieś w okolicach 1936 roku komunie świętą przyjmuje Edmund Weymann Jr. Uroczystość odbywa się w starym kościele w Małym Kacku.
14. Edmund Jr. z siostrami i rodzicami na tle starego kościoła w Małym Kacku.
Od 12 lipca 1937 roku zamieszkują na Placu Górnośląskim 21. Wcześniej jednak, bo 6 kwietnia na świat przychodzi Ryszard Weymann. Czwarte dziecko Edmunda, jednocześnie jest to pierwszy znany mi potomek rodziny Weymann urodzony na polskiej ziemi. Z listów jakie Marianna, matka Edmunda, wymienia ze swoją rodziną (Taciak), wynika, że Edmund radzi sobie całkiem nieźle.
15. Jedyne znane mi zdjęcie Ryszarda - tu podczas spaceru w Orłowie.
Niestety nie ma to zbyt dużego wpływu na Ryszarda, który umiera 12 lutego 1938 roku, a przyczyną zgonu jest krztusiec. Jestem w posiadaniu zdjęcia mojej babci z siostrami przy jego grobie. Nie jestem w stanie jednak zlokalizować cmentarza, ale grób z pewnością był w Gdyni, gdyż zgon odnotowano w kościele w Małym Kacku.
16. Leokadia, Renata i moja babcia Gertruda (w czerni) nad grobem Ryszarda.
Na karcie adresowej Edmunda i Marty odnotowano, że wyprowadzili się oni z Placu Górnośląskiego 12 lutego 1938 roku, czyli w dniu śmierci Ryszarda. Gdzie mieszkali od tego czasu? Tego już w karcie nie zapisano, musiała to jednak być Gdynia, gdyż zarówno Edward – urodzony 16 marca 1939, jak i Marta Renata – urodzona 20 lutego 1942 roku, jako miejsce urodzenia podane mają miasto Gdynia.
Kolejny adres zamieszkania, jaki odnajdujemy na karcie meldunkowej, to ul. Wielkopolska 64 lub 66/2. Oba mają tę samą datę – 23 lipca 1945 roku. Niestety, od 29 maja 1944 roku Marta pozostaje wdową. Edmund umiera, jak głosi rodzinna legenda w obozie jenieckim. Jego grób odnaleźć można w miejscowości Fulda(Niemcy), co sugeruje, że pradziadek mógł być osadzony w obozie IX A/Z Rottenburg/Fulda. Nie znalazłem jednak do tej pory żadnego śladu jego obecności w powyższym obozie. Na karcie odnajdujemy także stosowny zapis, że akt zgonu odnaleźć można w USC Gdynia, a jego nr to 47/47. Pod powyższym numerem znajduje się bardzo wiele aktów zgonu, niestety, pomimo kilku prób, nie odnaleziono dotychczas aktu opatrzonego nazwiskiem Edmund Weymann.
W momencie wydalenia Edmunda do Polski, życie we Francji toczy się dalej. Podejrzewam, że wymiana korespondencji trwa do momentu śmierci pradziadka. Z tego okresu pochodzi zdjęcie komunijne Edmunda juniora, które otrzymałem z Francji.
Mniej więcej do końca wojny związki małżeńskie zawało już całe rodzeństwo Edmunda. Helena wzięła sobie za męża Franciszka Schulza, a Stefan i Feliks ożenili się z siostrami Krawczak. Odpowiednio Agnieszką i Pelagią. Ludwik, czy też jak nazywano go we Francji, Louis zawarł związek małżeński z kobietą o imieniu Mannie. Co do Józefa, jestem pewien, że w mojej korespondencji z rodziną we Francji, przewinęło się stwierdzenie, że i on miał żonę, nie jestem jednak w stanie podać jej nazwiska. Antonina wyszła za Michała Krzysztoforskiego. Michał w latach 1925 – 1937 był bokserem i stoczył 255 walk.
17. Mąż Antoniny Weymann.
Jeśli chodzi o II Wojnę Światową, to Feliks Weymann został powołany do Steptfonds, gdzie służył w 2 Batalionie w 5 Kompanii.
18. Feliks w Steptfonds - rząd drugi, środek.
Kolejnym czynnym uczestnikiem wydarzeń wojennych był Ludwik. Z tego okresu zachowały się dwa zdjęcia. Na pierwszym Louis uwidoczniony jest w mundurze (najprawdopodobniej francuskim), lecz z elementami umundurowania polskiego, na orzełku kończąc. W czasie burzliwej dyskusji na forum militarnym nie doszło jednak do ustalenia, gdzie i w jakim charakterze służył Louis. Nie wiadomo także, gdzie przebywał jako jeniec i dlaczego przez całą wojnę nie było od niego wiadomości. Możliwe wojenne losy Ludwika to jednak materiał na zupełnie inną historię.
19. Louis w nieustalonym dotychczas mundurze.
Tak w zasadzie przedstawia się moja obecna wiedza na temat rodziny Weymann. Na zakończenie jeszcze przedstawiam zdjęcie zrobione z okazji 50 rocznicy ślubu Franciszka i Marianny. W tym czasie Edmund już nie żył, a jego żona Marta w nowych realiach powojennej Polski nie miała możliwości uczestniczenia w tej uroczystości.
20. Zdjęcie z okazji 50-lecia małżeństwa Franciszka i Marianny - rok 1950.
Marianna umiera 17 lutego 1957 roku, a 10 dni później w ślad za nią podąża pogrążony w smutku Franciszek.
12 Responses to Emigracja do Francji z pradziadkiem Edmundem