Cóż tu dużo mówić. Połączenie popularnego imienia i nazwiska u któregoś z naszych przodków, to istne utrapienie dla tropiciela sekretów rodzinnych. Szybko może się bowiem okazać, że osób o tym samym imieniu i nazwisku znaleźć możemy sporo w obrębie interesującej nas parafii. Ba, czasem spotkać można się z sytuacją, gdy kilka takich „bliźniaków” rodzi się w obrębie jednego roku… Powiecie, całkiem przytomnie, że przecież rodzice będą inni. Zgoda, chyba że… I oni noszą popularne imiona. Za przykład niech posłuży Wam Jan Konkel. Przeglądając księgi metrykalne choćby z Półwyspu Helskiego, znajdziecie ich zatrzęsienie, a by sprawę skomplikować, często brali sobie za żony Marianny. Piękne i popularne imię. No i wisienka na torcie. Otóż bardzo często nie podawano nazwisk kobiet. Zatem sytuacja, w której Jan Konkel poślubił Mariannę i mieli syna Jana, jest więcej niż pewna, a wtedy… Wtedy zaczyna się prawdziwa gratka dla domowego detektywa.
Dziś na szczęście powinno być łatwiej, ale to wcale nie znaczy, że będzie. Zacznijmy.
Z rozdziału o Szczerbowskich mogliście zapamiętać, że mój 4xpradziadek Andreas 24 maja 1819 roku za drugą żonę bierze sobie Mariannę Karczewską. Spisany akt zdaje się nas rozpieszczać. Mówi nam, że Andreas jest pochodzącym z Byszwałdu wdowcem w wieku lat 50. Podaje nam także wiek Marianny – 30 oraz że pochodzi ona z Kazanic. Dowiadujemy się także, iż jest ona córką, zmarłych już, Antoniego i Marianny. Na pierwszy rzut oka nie potrzeba nic więcej. Ba, założę się, że gdybyśmy okiem rzucali jeszcze kilka razy, po każdym wydawałoby się, że mamy wszystko czego nam potrzeba do dalszych poszukiwań.
Przeanalizujmy zatem całą sytuację. Z aktu wynika, że Marianna powinna urodzić się w okolicach roku 1789 i do 1819 pozostała panną. 30 letnia panna – brzmi to poważnie, ale przecież nie jest niemożliwe… Zagłębmy się zatem w Kazanickie księgi i indeksy i odszukajmy ją.
Mariannę znajdziemy niemal natychmiast, tyle że rodzicami jej mają być Walenty i Katarzyna Licznerska. Po przejrzeniu tysięcy, jeśli nie dziesiątek tysięcy aktów, wiem, że błędy w aktach się zdarzają, ale może w tym wypadku wystarczy przejrzeć kilka lat wstecz czy w przód i odnajdziemy naszą zgubę.
Szybko odnajduję kolejne dwie. Obie z 1787. Jedna z Kazanic, córka Wojciecha i Heleny, druga z Rożentala – rodzice Roch i Rozalia. A miało być tak pięknie… Może jej akt zgonu wniesie coś nowego? Szukam i wiecie co? Dość łatwo go znaleźć. Marianna Szczerbowska, z domu Karczewska, zmarła 10 stycznia 1867 w Byszwałdzie, w wieku 74 lat. Hmmmm… Wedle tej informacji powinna się ona urodzić w okolicach 1793. Pamiętajcie jednak o jednym fakcie. Osoba zmarła o swoim wieku nie zaświadczy, a osoby zgłaszające jej zgon bardzo często nie mają pojęcia jaki on faktycznie powinien być. Stąd też informacje zawarte w aktach zgonu a dotyczące wieku, czy rodziców zmarłego, bardzo często są niedokładne.
Mi nie pozostaje jednak nic innego, jak tylko poszukać Marianny w nowych ramach czasowych. O dziwo znajduję ją dość szybko. Rok 1794 – Kazanice. Rodzice to Jakub i Elżbieta Wrońska. Znów nie ci co trzeba. Może powinienem zacząć od drugiej strony, znaleźć rodziców i „dopasować” Mariannę? O dziwo, tu czeka nas kolejna niespodzianka, otóż w zachowanych księgach nie istnieje ani jedna para, w której żoną Antoniego Karczewskiego byłaby Marianna.
Muszę przyznać, że był to chyba ten moment, w którym postanowiłem odłożyć tę sprawę na później. A miało być tak prosto… Trwało to kilka lat, do momentu, aż w 1837 roku Franciszek Szczerbowski, syn wspomnianego powyżej Andreasa, bierze sobie za żonę kolejną Mariannę Karczewską. Pamiętacie jeszcze jak nazywała się żona Andreasa? Sprawdźcie… tak, Marianna Karczewska. Tyle że była ona jego drugą żoną i nie była matką Franciszka, ten bowiem zrodzony został także z Marianny, ale Kościńskiej. Kręci się Wam już w głowach? Ja czułem się podobnie. Postanowiłem jednak, raz na zawsze, rozwikłać tę sprawę. To, że obie panie Karczewskie były ze sobą jakoś spokrewnione, wydaje się więcej niż pewne, ja jednak miałem nadzieję, że pokrewieństwo to będzie dość bliskie. Może macochy i żony Franciszka Szczerbowskiego nie dzieli tak wiele… Zabieram się zatem za czytanie aktu małżeństwa. W przypadku obu młodych rodzice nie są podani. Znamy jednakże ich wiek – Franciszek 26 lat, Marianna 23. Cóż, wiem że Franciszek urodził się w 1809, zatem mamy błąd w akcie. Czy z Marianną będzie tak samo? Sprawdzam pod 1814 i jest. Córka Wawrzyńca i Rozalii Lędzion, jednakże w 1816 także mamy Mariannę, córkę Jana i Anny Modrzewskiej. Cóż z tym fantem zrobić? Sprawdzam akty zgonu i okazuje się, że córka Jana umiera w 1817. Zostaje nam zatem Wawrzyniec. Okazuje się, że jest on synem Wojciecha Karczewskiego, który w 1786 bierze ślub z Heleną… Karczewską. To ta sama para, której w 1787 rodzi się Marianna. Czyżbym jednak wpadł na jakiś trop? Niestety nie. Musiała ona umrzeć, ponieważ w 1798 parze rodzi się kolejna Marianna. Ta umiera w 1801. Szukając dalej natrafiam na brata Wojciecha o imieniu Antoni. Obiecujący trop, postanawiam zatem przyjrzeć mu się bliżej. Okazuje się, że człowiek ów w 1779 zawiera związek małżeński z Anną Kasprzycką. Dwa lata później rodzi im się córka, Marianna.
W tym momencie klocki same wskakują na odpowiednie miejsca i rodzi się teoria. Teoria mająca swoje słabe strony, niedociągnięcia, założenia, ale jednak teoria pozwalająca złożyć wszystko w jedną całość. Czasem niestety tylko takie założenia pozwalają nam pchnąć sprawę dalej. Z dokumentów, które się zachowały, jest to najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie. W tym wypadku rodzicami Wojciecha i Antoniego byliby Antoni Karczewski i Dorota Hanek. Szczególnie ciekawa wydaje się być Dorota, a w zasadzie wszyscy o tym samym nazwisku. Do 1776 jest ich sporo w Byszwałdzie i okolicach, jednakże po tej dacie przepadają jak kamień w wodę. Nikt o takim nazwisku się nie rodzi, nie umiera, nie zawiera związków małżeńskich. To jednak materiał na zupełnie inną historię. Wracając jednak do naszej Marianny, chyba najbardziej nurtujący dla mnie jest jej wiek. Jeśli wszystko się zgadza w momencie swojego pierwszego ślubu powinna mieć lat 38, a w roku narodzin swego ostatniego dziecka 55. Wydaje mi się to sporo, a nawet bardzo, choć oczywiście nie jest to niemożliwe. Jak w wielu podobnych przypadkach, także i tu odpowiednio dobrane i przebadane pod kątem pokrewieństwa DNA osoby, będą mogły przyczynić się do potwierdzenia, bądź podważenia tej teorii. Do tego czasu jednak, choć z dużym znakiem zapytania, pozostaje ona obowiązująca.