Witajcie
Dawno nie było tutaj nic publikowane. Cóż, spróbuję wynagrodzić to Wam z nawiązką i pokazać, że czas ten nie był zmarnowany. Zapraszam Was w największą i najdalszą zarazem podróż w czasie. Podróż, w czasie której mam nadzieję dowiedzieć się czegoś więcej o swoich przodkach i przede wszystkim o sobie.
Podróż ta ma na celu ukazanie Wam, jak wielką przygodą może być odkrywanie historii swojej rodziny. To co do tej pory uważaliście za pewnik wcale nie musi takie być. Obecnie w moim drzewie genealogicznym jest około 700 osób. Część z nich znam tylko z nazwiska, z częścią powiązane są daty (czy to narodzin, ślubu, czy zgonu), sporo jednakże, to osoby o których wiem coś więcej. Czasem są to historie radosne, czasem tragiczne, ale zapewniam Was, że zawsze są one fascynujące.
Odkąd pamiętam, uważałem się za Gdynianina i to Gdynianina z dziada-pradziada. Na to, że pochodzę stąd, mogłoby wskazywać chociażby moje nazwisko…
I wszystko w zasadzie się zgadza, tyle że, pierwszą osobą z naszej rodziny mieszkającą w Gdyni, był mój pradziadek Jan Aleksander, który zamieszkał tu po ślubie w 1919 r. Wcześniej niemal co pokolenie, moi przodkowie przemieszczali się po Półwyspie Helskim od jego końca, aż po nasadę.
Jeśli chodzi o nazwisko, to też wszystko idzie gładko, tyle że znów, tylko do mojego pradziadka. Ojciec jego bowiem nie nazywał się Konkel, a Konkol. Cóż jednak z tego, gdy jego dziadek to już Kunkel, pradziadek Kunckel, a jeszcze dwa pokolenia wcześniej nazwisko to zapisywano jako Kuhnckel.
Dodajmy do tego jeszcze, że w zasadzie w wieku XVII i XVIII moi przodkowie to ewangeliccy rybacy, którzy zapewne parę pokoleń wcześniej zostali sprowadzeni przez Gdańsk do nowopowstałej osady rybackiej Danziger Heisternest (później Bór, obecnie część Jastarni) i już widzimy, że z rodowitego Gdynianina niewiele pozostaje, a to, przypominam, tylko krótkie streszczenie historii przodków po których odziedziczyłem nazwisko.
Matka mojego taty urodziła się we Francji, do której jej rodzice przybyli z Niemiec. Ale już jej dziadkowie pochodzili z wielkopolskiej wioski pod Śremem.
To także nie koniec. Pozostają wszakże jeszcze przodkowie od strony mojej mamy. Jej ojciec pochodził z Grojca pod Chrzanowem w województwie małopolskim. A matka ze Strzyżowic pod Puławami w lubelskim. W obydwu przypadkach udało mi się cofnąć do połowy XVIII wieku.
Kim zatem właściwie jestem?
Najprościej chyba zapisać to w ten sposób:
Nazywam się Michał Konkel, jestem synem Jana, syna Zygmunta, syna Jana, syna Ksawerego, syna Andrzeja, syna Andrzeja, syna Krystiana, syna Krystiana, syna Andrzeja, syna Jana…
W kontekście tego co napisałem powyżej, mniej już powinno dziwić, że mój syn to też Michał.
Jeszcze raz zatem zapraszam do podjęcia wraz ze mną tej fascynującej przygody, podczas której postaram się przybliżyć losy moich przodków, a także czasy, w jakich przydarzyło im się żyć.
3 Responses to Opowieści rodzinne