browser icon
You are using an insecure version of your web browser. Please update your browser!
Using an outdated browser makes your computer unsafe. For a safer, faster, more enjoyable user experience, please update your browser today or try a newer browser.

Przyszedł czas na Szczerbowskich

Posted by on 21 stycznia 2020

Rodzina Szczerbowskich to temat, od którego uciekałem przez ponad 16 lat. Tak, tak, to już tyle zajmuję się genealogią. Dlaczego uciekałem? A bo i pisać nie było o czym. No, z małymi wyjątkami. Przedstawiłem Wam przecież już jakiś czas temu tragiczne losy Henryka Szczerbowskiego, brata mojej prababki. Szczerbowscy pojawili się także na marginesie opowieści o rodzinie Weymann’ów, ale to w zasadzie tyle.

Przez wszystkie te lata temat jednak nie dawał mi spokoju, lecz czego się nie dotknąłem, utykałem w martwym punkcie. Pewne rzeczy były mi oczywiście wiadome. Mój prapradziadek nazywał się Józef Szczerbowski, a jego żona to Leokadia. Wiedziałem też że przynajmniej pod koniec życia mieszkali w Gdyni na ul. Wielkopolskiej, a pochowani zostali na cmentarzu miejskim w Witominie. Mieli przynajmniej troje dzieci – Martę z 1904, Wandę z 1919 i Henryka 1921.

Niewiele, prawda? Ale było od czego zacząć i przynajmniej z początku nie podejrzewałem, że będzie to szło tak ciężko. Mając daty zgonu najprostszym krokiem wydaje się być sięgnięcie po metryki zgonu w celu odnalezienia rodziców. Niestety, w obu przypadkach rodzice nie byli podani. W rodzinie też nie było kogo spytać, a jedyne co wiedział mój tata, to fakt, że Leokadia zmarła potrącona przez motocykl. Zauważcie, że w zasadzie to nawet nie znałem jej nazwiska panieńskiego, co dodatkowo komplikowało odnalezienie jej przodków.

Jeśli przyjrzycie się jeszcze raz datom urodzenia ich dzieci, zauważycie lukę między 1904 a 1919. Czy to znaczy, że mieli jeszcze jakieś potomstwo o którym nic nie wiem, czy czas miedzy narodzinami Marty i Wandy był jak najbardziej naturalny? Intuicja podpowiadała mi, że kogoś tam jednak brakuje. Nie wiedziałem jedynie kogo i gdzie szukać.

Pierwszy, wydawało mi się, znaczący przełom nastąpił przy okazji mojej wizyty w archiwum gdyńskim, o której pisałem Wam w opowieści o moim pradziadku Edmundzie Weymann. Wtedy to odnalazłem także kartę meldunkową rodziny Szczerbowskich. Na jej podstawie potwierdziłem miejsce zamieszkania znane mi wcześniej ze spisu mieszkańców Gdyni z roku 1937. Dowiedziałem się także, że do Gdyni przybyli 28 lipca 1936, wcześniej mieszkali we Francji. Zatem porównując tę informację z tym co wiem o ich córce Marcie, żonie Edmunda, widać że Szczerbowscy przybyli do Gdyni 2 lata później.

Najważniejszym był jednak fakt, że zarówno przy Józefie, jak i przy Leokadii podani byli rodzice. W pierwszym przypadku był to Andrzej Szczerbowski i Wiktoria Skocka, a sam Józef miał urodzić się w okolicach Lubawy. Rodzicami Leokadii byli Franciszek i Barbara spod Brodnicy. To było pewne. Problem stanowiły natomiast nazwiska. Zapisane były nieczytelnie, tak że Franciszek równie dobrze nazywać mógł się Leukowski, Lemkowski, czy Lenkowski. Barbara natomiast Wojas, Wojtas lub Wojtuś. Także określenie miejscowości jako okolice Lubawy i okolice Brodnicy nie były dość precyzyjne, zatem mimo początkowej euforii, znów utknąłem w miejscu.

Przełom nastąpił w grudniu 2019 roku. Długo na to czekałem, ale za to teraz ta gałąź rodziny przedstawia się imponująco, a i moja wiedza o poszczególnych jej członkach oraz ich losach jest znaczna. Jak do tego doszło?

Jak to zwykle bywa, przez czysty przypadek. Choć zapewne nie do końca, bo gdybym nie robił nic, zapewne wcześniejszy stan mojej wiedzy nie uległby zmianie. Ja natomiast szukałem. Wszędzie gdzie to tylko było możliwe. Nie mając już zbyt wiele możliwości sprawdziłem, czy mój prapradziad brał udział w I Wojnie Światowej. Nie robiłem sobie zbyt wiele nadziei bo urodził się on w 1878, a dodatkowo spis, który znam przedstawia jedynie osoby, które były ranne lub zginęły podczas wojny.

Okazało się, że tym razem szczęście mi dopisało i odnalazłem swojego Józefa. Nie był on co prawda w regularnej piechocie, lecz ze względu na wiek, przydzielony został do Landwehr Infanterie-Regiment. Poznałem także nr tego regimentu, a mianowicie 37. To jednak materiał na inną opowieść.

Rezultatów w wyszukiwarce było dokładnie 7, niewiele, ale moją uwagę przykuł jeszcze jeden. Dotyczył on Ignacego Szczerbowskiego. Dlaczego właśnie on? Z tego powodu iż w rubryce pochodzenie miał on wpisane Wiescherhöfen. To ta sama miejscowość w której w 1921 urodził się Henryk Szczerbowski. Pomyślałem, że to może być dobry trop i zamiast swojego Józefa, zacząłem szukać Ignacego. Tak odnalazłem stronę geneanet.org, a na niej dość obszerne opracowanie dotyczące Szczerbowskich, wśród których znalazłem, ku swojemu zdumieniu, także mojego Józefa.

Strona była co prawda po francusku, ale ja ten temat przerabiałem już przy okazji moich Weymann’ów, więc wiedziałem jak do tego podejść. Skontaktowałem się zatem z właścicielem, którym okazał się być Benedykt Szczerbowski.

Jak się szybko okazało, ciekawe są już same zależności rodzinne między nami oraz między naszymi przodkami. Posłuchajcie…

Mój prapradziadek Józef Szczerbowski miał między innymi brata Adama. Adam, to bezpośredni przodek Benedykta, ale, mimo że Benedykt jest młodszy od mojego taty, to Adam, jest dla niego tylko dziadkiem. Różnica w wieku między braćmi jest niewielka. Józef urodził się jak już wspomniałem w 1878, Adam zaś w 1880. Jak zatem doszło do tego przeskoku pokoleń?

Ano szukać go trzeba poniżej. Podczas gdy ja pochodzę od najstarszej córki Józefa – Marty, która urodziła się w 1904, to Benedykt jest synem Józefa (syna Adama) urodzonego w 1925. Dokładnie w tym roku Marta bierze ślub z Edmundem Weymann’em, ojciec Benedykta żeni się zaś dopiero w 1954.

To jednak nie koniec ciekawostek, bo okazuje się, że zarówno Józef jak i Adam wzięli sobie za żony panny Lenckowskie. Tak, w końcu wiem jak powinno się pisać to nazwisko. Józef około roku 1903 bierze ślub z Leokadią Lenckowską, natomiast Adam w 1905 z Honorią. Między pannami, tak jak wcześniej w wypadku braci, także występują dwa lata różnicy. Leokadia rodzi się w 1885, Honoria zaś w 1887. Mimo tego nie są one siostrami. Podczas gdy Leokadia jest najmłodszą córką, jak pisałem na początku tego tekstu, Franciszka i Barbary, to Honoria rodzi się jako pierwsze dziecko Jana i Antoniny Biegalskiej. Jan to dwadzieścia lat starszy, brat mojej Leokadii.

By sytuację jeszcze mocniej zagmatwać, trzeba by dodać do równania jeszcze jednego z braci Szczerbowskich. Ignacy, od niego przecież zaczęło się całe moje poszukiwanie, także bierze sobie za żonę pannę Lenckowską, tak jak i w przypadku Józefa, ta też ma na imię Leokadia. Urodzona jest jednakże w 1896 i jest siostrą Honorii.

To oczywiście sprawia, że w przypadku Benedykta i mnie wspólnymi przodkami są nie tylko Andrzej Szczerbowski i Wiktoria Skocka, ale także rodzice Jana i Leokadii – Franciszek Lenckowski i Barbara Wojtas.

Jak się okazało Benedykt historią rodziny zainteresowany jest trochę dłużej niż ja, bo przynajmniej od roku 1979. Wtedy też, jako młody człowiek odwiedza Polskę, zbiera sporo pamiątek i udaje mu się porozmawiać z kilkoma osobami, które pamiętają jeszcze naszych przodków.

Po wielu latach, bo na 80-te urodziny swojego ojca, Benedykt wydaje książkę, którą i mi udało się przeczytać. To wspaniała saga Szczerbowskich i Lenckowskich, która prócz ścisłych faktów zawiera w sobie wiele historii przekazanych ustnie. Część z nich to oczywiście legendy, których wiele w każdej rodzinie i wymagają one udowodnienia, bądź zaprzeczenia. Czyli coś, co jak już zapewne wiecie, uwielbiam – genealogiczne śledztwo.

Ale prócz tego znajdują się tam informacje, które od razu stają się użyteczne, jak ta, że Andreas Szczerbowski – ojciec Józefa, pochodził z miejscowości Byszwałd – co daje mi znakomitą wskazówkę do dalszych poszukiwań.

Wypełnieniu uległa także luka między Martą urodzoną w 1904, a Wandą z 1919. Okazało się, że w międzyczasie Józefowi i Leokadii rodzi się jeszcze troje dzieci. Konrad w 1909, Bronisława w 1911 oraz Aleksander w 1917.

Z rzeczy zaś, które zupełnie mnie zaskoczyły, okazało się, że jedna z sióstr mojej Leokadii, Anastazja bierze sobie za męża Franciszka Czaplińskiego. Gdzie ta sensacja powiecie? Sensacja może nie, ale dla mnie, wielkie zaskoczenie, przyjdzie za chwilę. Otóż z tego związku 5 października 1908 roku przychodzi na świat mały Bernard – późniejszy biskup.czaplinski

Wróćmy jednak do Szczerbowskich, bo o nich dziś mowa. Tylko dzięki tej jednej wzmiance, że Andreas pochodził z Byszwałdu, udało mi się cofnąć historię rodziny o kolejne pokolenia.

Dziś już wiemy, że niektóre rozdziały z książki Benedykta są do uzupełnienia bądź opisania od nowa, a stało się to za sprawą wielu nowych faktów, które dzięki jego dziełu odkryłem.

Najstarszym przedstawicielem rodu Szczerbowskich do którego udało mi się dotrzeć jest Adalbert, który wedle metryki zgonu z 1820 roku powinien urodzić się w okolicach roku 1736. Gdzie? Niestety nie mam pojęcia. Pewną wskazówką powinien stać się akt małżeństwa Adalberta z Marianną Blaszkiewicz z 1764 roku, w którym zapisano: „ambo Juvenes de Villa Byszfald…”. Co teoretycznie powinno wskazywać, że oboje pochodzą z Byszwałdu. Przejrzałem księgi narodzin do roku 1710 i nie tylko nie natrafiłem na Adalberta, ale na żadnego Szczerbowskiego. Może to świadczyć o tym że Adalbert był już wcześniej żonaty i zamieszkał w Byszwałdzie, a Marianna była jego drugą żoną. Nie jest to jednakże odzwierciedlone w akcie małżeństwa, gdzie jest on opisywany jedynie jako Honesti.

To co jest pewne, to fakt, że małżeństwo to miało 10-cioro dzieci, z czego najstarsze z nich – Andreas, był moim bezpośrednim przodkiem. Urodził się on 1 listopada 1765, czyli niemal dokładnie rok po ślubie rodziców. Mimo zgromadzonej dość dużej kolekcji aktów metrykalnych, w których występował (akt urodzenia, zgonu, dwa akty ślubów oraz akty narodzin gromadki dzieci) niewiele dowiadujemy się o stanie społecznym i majątkowym Andreasa. W tych najwcześniejszych stan ten jest pomijany, w okolicach roku 1805-1810 określany jest jako gospodarz, a w tych nam bliższych jako colonus.

Pierwsze małżeństwo zawiera w 1793 roku z Marianną Kościńską, z którą ma czternaścioro dzieci. Marianna umiera 13 lutego 1819 roku, trochę ponad tydzień po swym ostatnim porodzie, natomiast Andreas żeni się po raz drugi już 4 maja 1819, także z Marianną, tym razem Karczewską. Z nią ma kolejną czwórkę dzieci, a wśród nich Andreasa. Tego samego, który 10 lutego 1874 weźmie ślub z Wiktorią Skocką, a cztery lata później urodzi im się Józef, mój prapradziadek.

Nim jednak do tego dojdzie urodzony dokładnie w 58 rocznicę ślubu swoich dziadków (niestety już po ich śmierci) Andreas żeni się Ewą Żmijewską. Kiedy i gdzie dochodzi do zawarcia tego związku nie jest mi wiadome, ale musi to być w okolicach 1848-1849, ponieważ 19 lipca 1849 rodzi się pierwsze dziecko z tego związku – Ludwika Marianna Magdalena. Przed swoją śmiercią w 1872 Ewa zdąży jeszcze urodzić siedmioro dzieci trzy dziewczynki i czterech chłopców. Andreas ze swoim drugim ślubem czeka dłużej niż ojciec, bo żeni się dopiero w lutym 1874. Do roku 1891 na świat zawita kolejna siódemka Szczerbowskich, a wśród nich Adam, Ignacy i Józef, którzy wżenili się w ród Lenckowskich. Ale o nich następnym razem…

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *