Z dzisiejszej perspektywy ciągle i szybko zmieniającego się świata, kiedy to człowiek ma bardzo mało czasu by odpowiednio na zmiany owe reagować i by nie pozostać w tyle, niewielu ludzi zadaje sobie trud by odpowiedzieć na podstawowe pytanie, dlaczego?
Coraz szybciej rozwijająca się technologia informacyjna, czy komunikacyjna sprawia, że zawsze jest coś co pcha nas dalej, każe podejmować wciąż nowe decyzje, już, teraz, natychmiast. Nim zrobią to inni. By tylko utrzymać się w wirze samonapędzającego się kołowrotu zdarzeń. Owocuje to przyspieszającym niemal w tempie geometrycznym trybem życia, notorycznym brakiem czasu dla siebie, rodziny, znajomych. Trwaniem w ciągłym stresie, czemu bardzo często towarzyszy bezsenność, ciągłe wyczerpanie, apatia, czy depresja. Z tego miejsca niedaleko już do poważniejszych chorób z wszelkiej maści nowotworami na czele.
Tak jak już wspomniałem wcześniej nieustanny brak czasu i wieczne zaganianie powodują, że także w sytuacji chorobowej staramy się działać szybko i pobieżnie, nieraz nawet nie znajdując czasu na próbę walki z zaistniałą sytuacją. Szybki środek przeciwbólowy, saszetka mikstury przeciwgorączkowej i do pracy. Z drugiej strony równie często popadamy w drugą skrajność, z niewielkim problemem udajemy się do lekarza i otrzymujemy antybiotyk, z zapewnieniem, że szybko miną wszelkie męczące nas dolegliwości. Sporo z nas nie zdaje sobie jednak sprawy, że działanie takie bardzo osłabia tylko nasz organizm, wyjaławiając go, a nie zapewniając nic w zamian. Częstokroć bowiem męczące nas objawy związane są z wirusami, na jakie antybiotyk nie działa w żaden sposób, chyba że zależało nam na silniejszym ich namnożeniu poprzez to, że osłabiony organizm nie ma siły się tym najeźdźcom przeciwstawić. Tu znów winien jest wszechobecny pośpiech. Wyszukiwanie kolejnych dróg „na skróty”, byle szybciej i w miarę możliwości, jak najmniej uciążliwie.
W pewnych kręgach czy rodzinach doprowadziło to wręcz do swego rodzaju kultu „białej pigułki”. Lekarstwa syntetyczne są używane w nadmiarze, a często w sposób zupełnie nieuzasadniony. Tyczy się to zarówno walki z chorobami, jak i przy szeroko pojętej suplementacji. Łatwość z jaką możemy sięgnąć po coraz to nowsze i lepsze środki (jak przedstawia nam się to w reklamach) sprawia, że faktycznie w wielu przypadkach zapominamy nawet o lekarzu. Stajemy się z jednej strony coraz bardziej samowystarczalni, z drugiej coraz bardziej samotni. Nie mając czasu nawet dla siebie nie mamy co wymagać byśmy taki czas znaleźli dla innych, a co dopiero na marnowanie go, by pielęgnować więzi międzyludzkie. Oczywiście. To wszystko uogólnienia. Prawdą jednakże jest, że dzisiejszy stan rzeczy bardzo zmienił zarówno zachowania międzyludzkie, jak i zachowania ludzi w stosunku do otaczającego ich świata. Oddalamy się zarówno od siebie jak i od przyrody, z którą człowiek był nierozerwalnie związany od tysięcy lat. Być może już czas to zmienić. Zatrzymać się choć na chwilę, spojrzeć z trochę innej strony, na spokojnie, bez zbędnego pospiechu i strachu przed pozostaniem w tyle.
Dziś spacer bardziej niestety kojarzy się nam z wizytą w galerii handlowej niż w pobliskim lesie, czy parku. Ba, jeśli już się tam znajdziemy to obawiam się, że dla przeważającej większości występujące tam rośliny stanowią nie lada zagadkę, a przecież jeszcze kilka pokoleń wstecz rośliny te odgrywały wielką rolę w życiu człowieka. Żywiły go, leczyły, zapewniały materiał na odzież, dostarczały budulca, czy produkowano z nich kosmetyki oraz barwniki. Dziś większość z tych wspaniałych i dobroczynnych roślin doczekała się miana chwastów, lub co najwyżej, zupełnie niezasłużenie, nieco pogardliwego określenia: „ziółka”. Tymczasem zioła, lub rośliny lecznicze, jak powinniśmy je nazywać, to dar z którego powinniśmy korzystać całymi garściami.
W obecnych czasach, gdy wielu z nas wprost uzależnionych jest od przyjmowania różnego rodzaju pigułek (choćby tylko suplementów), mało kto pamięta, że lepsze i bezpieczniejsze rozwiązania mamy właśnie w ziołach. A przecież Aspiryna, czy Polopiryna, to nic innego jak pochodna wyekstrahowanego składnika kory wierzby (salicyny). Z tym, że w odróżnieniu od wcześniej opisanych tabletek, przy spożywaniu wywaru, lub odwaru z kory, ryzyko wystąpienia zjawisk ubocznych jest praktycznie zerowe, a skuteczność jest niesamowita.
Jeśli chodzi o suplementację, to pamiętam jak jakiś czas temu rozgorzała dyskusja na temat tego która z witamin C (ta lewo, czy prawoskrętna) jest lepsza dla ludzkiego organizmu i która z nich jest lepiej przez organizm przyswajalna. Odpowiedź wydaje się prosta. Ta naturalna. Pytanie jednak powinno moim zdaniem brzmieć trochę inaczej, a mianowicie, dlaczego w ogóle sięgać po taki suplement, kiedy mamy pod dostatkiem składników naturalnych? Od razu chciałbym uprzedzić wszystkich tych, którzy nie przepadają za cytrynami, że jedzenie ich w dużej ilości wcale nie jest konieczne, a w związku z tym, że nie są one naszym rodzimym owocem, także nie jest to najlepszym rozwiązaniem, ale o tym później. Co zatem z naszą witaminą C? Otóż większość z roślin, które rosną wokół nas posiada ja w swoim składzie, w jednych znajduje się jej więcej, w innych mniej. Podejrzewam, że nie wszyscy z nas zdają sobie sprawę, że w owocach dzikiej róży, jest jej od 20-30 razy więcej niż w przytoczonych wcześniej cytrynach, jeśli natomiast zależy nam na naprawdę solidnej dawce tej witaminy nawet po obróbce cieplnej, powinniśmy zainteresować się owocami rokitnika.
To oczywiście tylko przykłady, które mają wskazać, że istnie inne rozwiązanie. Co prawda w skład wielu leków wchodzą wyekstrahowane składniki roślinne, tyle że w znakomitej większości przypadków takie odosobnione substancje wywołują o wiele więcej skutków ubocznych, niż gdybyśmy przyjmowali je w ziołach. Czy zatem zioła są w 100 procentach bezpieczne i możemy je przyjmować bez żadnych konsekwencji? Oczywiście nie. Owszem większość roślin jest dla człowieka bezpiecznych i można je przyjmować przez długi czas, ale są i takie, których spożycie choćby w niewielkiej ilości, może skończyć się dla nas zatruciem, lub czymś znacznie poważniejszym. To samo tyczy się jednak i leków syntetycznych. Dlatego o ile w wielu przypadkach zachęcam do samodzielnego eksperymentowania z ziołami, to w wypadkach, kiedy konieczne jest użycie jakiegoś mocniejszego składnika, wymagana jest już konsultacja z doświadczonym zielarzem, lub lekarzem.
Podobnie ma się rzecz w odniesieniu do współczesnych kosmetyków. Tu też wystarczy wejść do jakiejkolwiek drogerii byśmy zostali zalani falą kosmetyków posiadających w składzie substancje ziołowe, naturalne, przyjazne człowiekowi. Cóż jednak z tego, gdy w większości przypadków na napisach się kończy. Za przykład niech nam posłuży w tym momencie nagietek znany ze swego wspaniałego oddziaływania na skórę. Jestem przekonany, że każdy z nas spotkał się nie raz z kremem z nagietkiem, maścią z nagietkiem, czy olejkiem z nagietkiem. Wszystko super, gdyby nie jedno małe ale… Otóż sformułowanie: „z nagietkiem” pozostawia wielkie pole do popisu. W tym przypadku może tam występować naprawdę niewielki procent interesującego nas składnika, bądź, co gorsze, nie być go tam wcale, a zamiast niego znajdziemy tam jakiś syntetyczny odpowiednik. Jeśli miałbym sam pójść i kupić taki krem, to preferowałbym krem z nagietka, nie z nagietkiem. W ten sposób (po sprawdzeniu oczywiście składu) miałbym większą pewność, że kupuję to, na czym naprawdę mi zależy. Choć jeśli mam być szczery. Wolę go zrobić samemu i mieć pewność, że nie znajdą się w nim żadne niepożądane substancje. Taki podstawowy, samorobny krem z nagietka ma oczywiście tę wadę, że nie posiada tak długiego terminu do użycia jak jego sklepowe odpowiedniki, ale wystarczy zrobić go odpowiednio mniej, by się nie zmarnował.
Tu dotknęliśmy kolejnej ważnej sprawy, a mianowicie używania sztucznych konserwantów, dzięki czemu spotkać w dzisiejszych czasach dobry kosmetyk ziołowy, który nie ma w sobie tych sztuczności, jest jeszcze trudniej. Choć jak się ostatnio przekonałem, nie jest to niemożliwe, ale zjawisko to jest bardzo rzadkie. A przecież bogactwo ziół wokół nas jest porażające, a ich zastosowanie prawie nieograniczone. Pamiętajmy, że las i łąka były dla naszych przodków tym, czym dla nas galeria handlowa. Żywił ich, ubierał, leczył. Owszem, nie mieli oni udogodnień związanych z dzisiejszym rozwojem człowieka, co w oczywisty sposób wpływało na ich długość życia, tyle że obiektywnie rzecz biorąc, byli od nas zdrowsi, w lepszej kondycji, a przede wszystkim, potrafili żyć w harmonii z naturą. Korzystajmy zatem z ziół i czerpmy z ich dobroczynnych właściwości póki jeszcze możemy…